?
Autorem artykułu jest Tomasz Galicki
Pierwsze kroki dziecka zawsze są powodem do dumy i wielkim szczęściem dla rodziców. Jednak im dalej, tym kroków jest więcej, aż w końcu przeradzają się w jedną wielką bieganinę. Dzieci wszędzie jest pełno – również w kuchni. Czy im na to pozwalać? Jeśli tak, to w jakim stopniu? A może nie pozwalać?
Zdania na ten temat są podzielone. Niektórzy rodzice najlepiej zamknęliby swoje pociechy w antybakteryjnej osłonie, aby je chronić i chronić wszystko wokół niego. Nie jest to rozwiązanie zbyt dobre, gdyż zbytnio ogranicza dziecko, które zwykle jest bardzo ciekawe świata. Jak więc „wprowadzić” dziecko do kuchni, aby kojarzyła się z miejscem przyjemnym, a nie zakazanym?
Pierwszym krokiem będzie przyjęcie „pomocy” dziecka, nawet jeśli ta przyniesie na początku więcej szkody, aniżeli pożytku. Poczuje się ono docenione i potrzebne, a do tego naprawdę nie potrzeba wiele – wystarczy kubek i łyżka albo trochę mąki i wody. To również doskonałe rozwiązanie dla rodziców, którzy zajmą dziecko na tyle, że sami przygotują to, co mieli zamiar, bez ryzyka, że cukier pomyli się z solą.
Przebywanie w kuchni to również przygoda ze smakami. Wskazane są naczynia dla dzieci, z których nawet najbardziej zielona potrawa będzie smakowała o niebo lepiej. To, że dziecko czegoś nie lubi jest półprawdą. Szpinak czy brokuły mogą być smaczne, jeśli dziecko sięgnie po nie samo, a nie zostaną mu one na siłę wetknięte. Jeśli dziecko je zaakceptuje to dobrze, jeśli nie – trudno – spróbujemy innym razem, ale równie łagodnie.
Kuchnia to również doskonałe miejsce na naukę samodzielności. Niech dziecko je samo – sztućce dla dzieci są przystosowane do bezpiecznego spożywania posiłków, dzięki łagodnym, bezpiecznym zakończeniom. Nie ma mowy, żeby się skaleczyć albo zrobić jeszcze większą krzywdę.
Przy spożywaniu posiłków należy pamiętać o odpowiednich porcjach – nie mogą być za duże. Jeśli będą mniejsze i dziecko nie będzie syte, być może poprosi o dokładkę. Ważna jest również kontrola tego, co je między posiłkami. Może okazać się, że brzuszek napełniony sokami albo drobnymi przekąskami nie będzie już w stanie pomieścić drugiego dania. Na szczęście jedzenie „nie zając”, jeśli nie teraz, to maluch może zje coś później.
Nie ma również przeciwwskazań do tego, aby zabierać malucha do restauracji. Jedzenie ma się mu kojarzyć z przyjemnością, a nie przykrym przymusem. Należy jednak zwrócić uwagę na typ restauracji i wykluczyć KFC i inne.
Kuchnia to miejsce otwarte na nowe smaki, nietypowe kompozycje. To również miejsce gościnne, nie ma więc żadnych przeciwwskazań, aby dziecko znalazło w niej swój własny kąt. A może wyrośnie z niego kucharz?
T.G.
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
http://dziecidzieci.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz