Samo życie lub z życia malucha
Autorem artykułu jest Józefa Bożenna KarczewskaKażde dziecko to cudowne zjawisko i każde ma swój rytm i swoje talenty. Jako babcia uwielbiam obserwować maluchy tak w domu jak i placach zabaw. Może moje spostrzeżenia pomogą innym.
Dziecko na swój sposób radzi sobie w swoim maleńkim życiu.
Kiedy mówimy do niego, ono wyłapuje błyskawicznie nowe słowa i powtarza je. Czasem wygląda to bardzo zabawnie, kiedy biega i za śmiechem powtarza nowy dla niego wyraz lub nawet zdanie.
Mnie przypomina to naukę języka obcego. Starajmy się więc jak najwięcej rozmawiać z dzieckiem jak z dorosłym, a ono będzie powiększało swój zasób słów i wykorzysta je później zupełnie nieoczekiwanie.
Inną sprawą jest to, że każdy rodzic chce, aby jego dziecko była najmądrzejsze (a najlepiej nawet już dorosłe). Tymczasem dziecko ma swój rytm i… czas. Czas na nauczenie się świata, mowy, zachowań.
Weźmy dla przykładu smoczek.
Są dzieci, które od urodzenia nie czują potrzeby ssania smoka czy własnego paluszka. Niestety, są to wyjątki, które zdarzają się zawsze cudzemu dziecku, a nigdy naszemu. Bo na ogół nie jest tak łatwo i miło.
Co robią więc rodzice? Rodzice starają się wymóc na dziecku zrezygnowanie ze smoka. Po wielu próbach, płaczach i sprawdzianach naszej cierpliwości wreszcie odnosimy sukces! Smok należy do niechlubnej przeszłości, tylko potem, za jakiś czas zamiast smoka mamy ssanie palca lub prośby o picie napojów ze smokiem.
Kolejny problem – siusianie.
Gdy nasze maleństwo już dobrze siedzi, raczkuje, a nawet chodzi, rozpoczynamy zabawę w siusianie na nocniku. Niech się z nim zaprzyjaźni, oswoi. I jest fajnie przez miesiąc, dwa. I nagle dziecko nie chce siadać, chociaż nam rodzicom wydaje się że mając prawie dwa lata powinno już robić siusiu do nocnika.
Tymczasem dziecko odmawia współpracy. Może przestało go to bawić? Z faktami jednak się nie dyskutuje. Nocnik poszedł w odstawkę. Mijają kolejne 2-3 miesiące i cud! Dziecko daje się przekonać do nocnika. Po prostu przyszedł jego czas, a gdy pokażemy jak się fajnie spuszcza się wodę i pozwolimy to zrobić naszemu maluszkowi, to szybko przejdzie na sedes i nocnik pójdzie w odstawkę.
To samo dotyczy mycia ząbków,
Początkowo my myjemy dziecku ząbki, zachęcając kolorową szczoteczką i tubką pasty oraz stołeczkiem dostosowanym do umywalki, aby widział jak fajnie leci woda… I pewnego dnia mały mówi ‘ja sam!!!’. Osłaniając tylko ręczniczkiem jego ubranko, mniej lub bardziej radośnie zgadzamy się na jego samodzielność (oraz zalaną podłogę i wspomniane ubranko).
Pomińmy jednak te nieistotne w gruncie rzeczy realia – spójrzmy na fakty. Nasze dziecko dorosło do samodzielnego mycia! I jest sobą zachwycone, a my nim.
Kochane Mamy, naprawdę nie trzeba się denerwować, przyspieszać. Pewnego dnia samo przyjdzie. I nigdy, przenigdy nie trzeba także porównywać z innymi dziećmi. Każde dziecko to cudowne zjawisko i każde ma swój rytm, swoje talenty. Trzeba tylko (i aż) być cierpliwym i mądrze kochać
.
---
batel bateltoiowo.blogspot.com
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
http://dziecidzieci.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz